Warto opowiadać
o wspaniałych wspomnieniach, a w szczególności o tych, które wywarły na nas
pioronujące wrażenie. Mam na myśli arcydzieło świata architektury i budownictwa
samego w sobie. Wybierzemy się w podróż do Rzymu, jednego z najpiękniejszych
miast na świecie, które po prostu musi się znaleźć na liście
miejsc do zwiedzenia przed śmiercią.
Gdyby chcieć
opisać wszystko co warto zobaczyć, gdzie warto zrobić zdjęcie, przysiąść na
kawę celem podziwiania widoków rozciągających się jak tylko wzrok sięga albo
jedząc kawałek pizzy na wynos, spacerując starymi uliczkami, to
najprawdopodobniej musiałabym napisać kolejny przewodnik. Ja chcę się skupić na
jednym z miejsc, w którym pomimo, iż zawsze jest masa turystów, sprawia, że
można się wyłączyć od tych wszystkich języków świata i po prostu na chwilę, na
moment, cofnąć się w czasie. Pomówimy dziś o Koloseum – miejscu kolosalnego
zachwytu.
„Dopóki stoi Koloseum, istnieje Rzym. Jeśli Koloseum upadnie, padnie
także Rzym” angielski
kronikarz Bede

Zaczniemy od
suchych faktów, które wbrew pozorom nie muszą być takie nudne. Amfiteatr
Flawiuszów zwany z języka łacińskiego Colosseum
(po włosku Colosseo), budowano
przez 10 lat do 80 n.e. przez cesarzy z dynastii Flawiuszów (stąd jego nazwa). Natomiast nazwa Colosseum (czasy wczesnego średniowiecza) pochodzi
od budowli ogromnego (gr. kolossos) posągu Nerona przedstawionego jako Helios, który kiedyś znajdował się w pobliżu.
Budynek jest na planie elipsy o długości 188 m i szerokości 156 m, obwodzie 524
m, wysokości 48,5 m, z imponującą widownią,
która mogła pomieścić 50 tysięcy ludzi (a według niektórych źródeł, w pewnych
sytuacjach, nawet do 80 tysięcy), z komunikacją w formie galerii i drewnianą areną
z kilkucentymetrową warstwą piasku, uzbrojoną w systemy podziemnych korytarzy i
wzniesionym podium. Możemy powiedzieć, że z zewnątrz ma cztery kondygnacje,
gdzie w trzech występuje spiętrzenie porządków: toskański, joński i koryncki (jakby ktoś nie wiedział, to chodzi o
kolumny pomiędzy arkadami). Na ostatniej kondygnacji są tylko małe okienka. Co
ciekawe to to, że od strony wewnętrznej budowla jest pięciokondygnacyjna. Na
czterech znajdowały się pomieszczenia tj. bufety, szatnie, natryski,
pomieszczenia dla gladiatorów, klatki dla zwierząt i oczywiście łączące to wszystko korytarze.
Zachowały się oryginalne oznaczenia wejść nr XXIII(23) i LIV(54) z 80-u, które się
tam znajdowały. Umożliwiało to całkiem sprawną ewakuację. Koloseum można było
przykryć dachem (2/3 powierzchni areny) ze specjalnej osłony celem ochrony
przed deszczem albo palącym słońcem. Odbywały się w nim m.in. walki
gladiatorów, naumachie (bitwy morskie), polowania na dzikie zwierzęta.
Kilka ważnych faktów:
- w 217 roku n.e. Koloseum zostało
poważnie uszkodzone z powodu pożaru, który według przekazu Kasjusza Diona,
wywołany został przez błyskawicę. Pożar zniszczył drewniane, wyższe poziomy
amfiteatru;
- w 445 zostało poważnie uszkodzone przez trzęsienie ziemi;
- w 528 odbyły się tu ostatnie igrzyska;
- pod koniec VI wieku wewnątrz amfiteatru
wybudowano mały kościół, arenę przekształcono w cmentarz;
- około 1200 rodzina Frangipani przejęła Koloseum i ufortyfikowała
je, używając jako zamku;
- w 1349 w wyniku trzęsienia ziemi zawaliła się zewnętrzna część
południowej ściany;
- od II poł. XVIII wieku w Wielki Piątek odbywa się tutaj droga krzyżowa pod
przewodnictwem papieża;
- 7 lipca 2007r. obiekt został ogłoszony jednym z siedmiu nowych cudów świata s;
- w 1744zostało ogłoszone miejscem męczeństwa chrześcijan, ale nie ma żadnych dowodów na to, jakoby w Koloseum miały
odbywać się masowe mordy na chrześcijanach, gdyż informacje o tym pojawiają się
dopiero od XVII wieku. Bezsprzecznym natomiast jest fakt, iż w czasie przerw
pomiędzy walkami gladiatorów dokonywano egzekucji skazańców, nieraz w wymyślny
i krwawy sposób. Natomiast jako miejsce egzekucji chrześcijan podaje się Cyrk
Nerona, który położony był na Wzgórzu Watykańskim;
- wbrew obiegowym opiniom, Sienkiewicz nie umiejscawia ani jednego epizodu Quo Vadis w Koloseum. Jedynie dwukrotnie
wspomina w swej powieści o tym zabytku;
-
mówi się, że widzowie Koloseum mogli je
opuścić w ciągu 6 minut. Niestety taką możliwość mieli widzowie zajmujące tylko
dolne i środkowe rzędy. Widzowie z górnych rzędów musieli przejść korytarzem o
ukośnym stropie, który ma w najwyższym miejscu około 2,2 metra, co spowalniało
ich wychodzenie. Prawdopodobnie takie rozwiązanie miało na celu umożliwienie patrycjuszom opuszczenie obiektu bez konieczności
mieszania się z plebsem, gdyż każda grupa społeczna miała swoje wyznaczone miejsca;
- otwarcie
Koloseum zainaugurował cesarz Tytus rozpoczęciem studniowych, nieprzerwanych igrzysk. Na arenie padło wówczas kilka
tysięcy zwierząt, walczyły ze sobą zastępy gladiatorów (około 900), ponadto
odbyła się bitwa morska;
- całe podziemie przepełnione było wieloma
mechanizmami, które umożliwiały transport klatek ze zwierzętami na poziom
gruntu lub nawet błyskawiczne zalanie areny wodą, którą sprowadzono pobliskim
akweduktem;
- na piaskach Koloseum zginęło około
miliona ludzi i pół miliona zwierząt. Dla porównania sam Rzym liczył wówczas
półtora miliona mieszkańców, a był największym miastem świata.
To są jedynie informacje, które zapewne
nie wszystkich urzekną, bo przecież takich cennych i majestatycznych budowli na
całym świecie jest sporo. Ja chcę jednak zwrócić uwagę na niesamowitą
geometrię, rytm i artyzm budowlany. Stojąc tam, człowiekowi nasuwa się jedna
myśl do głowy: „ale jak oni to?” I odpowiedzi się nie odnajduje. To jest to
właśnie pioronujące wrażenie, o których wspominałam na początku. Jeśli ktoś mi
nie wierzy, że tę budowlę da się opisać w pojęciach geometrycznych, to
spójrzcie na fotografię poniżej.

Symetryczność obiektu, rzucająca się w
pierwszym momencie, jest absolutnie złudna i niepodważalnie błędna, choć oś
symetrii, którą stanowią pionowy układ centralnych arkad na drugiej i trzeciej
kondygnacji przykrytych kolebkowo, w odróżnieniu do pierwszej kondygnacji,
gdzie to przejście w systemie arkadowym, jest przykryte belkowo. Także
nasuwające się na początku odbicie względem tej osi jest błędne. Ale podkreślam
– to jest złudzenie, wytworzone przez czas i ubrane w subiektywny odbiór. Nie
podlega dyskusji - perfekcyjne z punktu
widzenia kart historii - zestawienie brył, wielościanów, ażurowych łuków
przyporowych i przejść arkadowych, wystawionych na próbę oddziaływań zależnych
od warunków zewnętrznych, w uściśleniu pogodowych. Eliptyczny układ uległ
degradacji na przestrzeni upływającego czasu, a przez zasady perspektywy, prostuje
się w miarę patrzenia obserwatora w górę, aż do idealnego wyprostowania na
linii horyzontu patrzenia. Zaakcentowanie na wysokości piano nobile tj.
pierwszego piętra wejścia arkadowego w postaci nanizanych lizen, umacnia
obserwowalny punk zbiegu w środkowej części fotografii, a podwojone, kwadratowe
okna, po obu stronach przejścia, jeszcze bardziej to podkreślają. Nie podlega
dyskusji monumentalny wydźwięk monstrualnej konstrukcji, zważywszy na
minimalność, w odniesieniu wysokościowym, człowieka… konstruktora i
budowniczego obiektu. Kolosalny respekt dla kunsztu inżynierii.
Polecam sprawdzić to samemu, na własnej
skórze poczuć ten dreszczyk i wyrazić swój zachwyt, który u większości turystów
(u mnie z resztą też) ma swój wydźwięk w otwieraniu ust ze zdziwienia i
wstrzymaniu powietrza na chwilę. W związku z tym komu w drogę, ten niech się
nie zastanawia, którą drogę wybrać – wszak wszystkie prowadzą do Rzymu.
Źródło
informacji: Sadurska Anna, Archeologia
starożytnego Rzymu - okres cesarstwa, 1980 i Wikipedia